Zaznacza, że ważne jest, by móc publicznie poprawić czyjąś pracę, dokonać obserwacji faktu lub przeprowadzić dyskusji. Ale już krytykowanie osoby powinno odbywać się w cztery oczy. Poza tym, trzeba dostosować się do indywidualnych preferencji. Kim Scott podkreśla, że dla niektórych osób nawet publiczne chwalenie może być

- Władimir Putin otwarcie wyjawia swoje plany. Choć niektórzy nie wierzą, że je zrealizuje, ponieważ są zbyt bezczelne - mówi prof. Roman Kuźniar w rozmowie z "Polską Zbrojną". Jakie to plany? Po pierwsze, zajęcie tych ziem ukraińskich, które Putin uważa za historycznie należące do Rosji, czyli Krymu i wschodniej części Ukrainy. Po drugie, uniemożliwienie Ukrainie stania się normalnym państwem i częścią Zachodu. Po trzecie, rozbicie spójności Unii Schwarzgruber, "Polska Zbrojna": Jak agresja Rosji wobec Ukrainy zmieniła sytuację w Europie pod kątem bezpieczeństwa?Prof. Roman Kuźniar: - Po raz pierwszy od 1945 roku jeden kraj napadł na drugi i odebrał mu kawałek terytorium. Co więcej, ten, który dokonał tej agresji, zakwestionował zasady międzynarodowego porządku, które - z jego udziałem - zbudowaliśmy po II wojnie światowej oraz po okresie zimnej wojny. Moskwa zakwestionowała własny wkład w powstanie tego porządku, a także zasady wynikające z "Karty Narodów Zjednoczonych" i ustaleń Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Dokonała tego w imię powrotu do koncepcji międzynarodowych stosunków, które uważaliśmy za przeszłość: mocarstwa mają własne strefy wpływów, które zbrojnie poszerzają, nikomu z zewnątrz nie pozwalają się w nie wtrącać, liczy się tylko współpraca kilku z nich, a cała reszta nie ma głosu. Te sprawy nas dotyczą, bo jesteśmy sąsiadem Ukrainy. A dla nas - jako mniejszego państwa - ważne jest respektowanie zasad prawa międzynarodowego. Mamy też fatalne doświadczenie ze strefami wpływów i porozumieniami mocarstw. Słowem, agresja Rosji na Ukrainę dotyka nas bardzo, i to się bać? Prasa straszy nas lecącymi na Polskę Iskanderami z Moskwie chodzi o wytworzenie atmosfery zagrożenia. Definiuje ona szacunek i swoją pozycję przez wywoływanie strachu. Powinniśmy rzetelnie oceniać rosnący w ostatnim czasie potencjał Rosji i jej intencje, ale nie ulegać kreowanemu przez media wrażeniu kwartalniku "Sprawy Międzynarodowe" polemizuje pan z Johnem Mearsheimerem, obarczającym Zachód winą za ostatnie polityczne posunięcia Moskwy. Jakie błędy popełnił Zachód? Zbyt optymistycznie patrzył na Rosję?- Formułuję odwrotną diagnozę niż profesor Mearsheimer. Wyraża on poglądy wielu badaczy i polityków, którzy twierdzą, że rosyjska retoryka antyzachodnia i poczynania Rosji są efektem lekceważenia po zimnej wojnie przez Zachód jej uzasadnionych interesów. Uważają oni, że trzeba uznać specjalne prawa Moskwy. Przekonują, że stała się jej krzywda. Tłumaczą, że przeżywa ona traumę po upadku swego statusu. Twierdzą również, że Zachód popełnił błąd, rozszerzając się w kierunku Europy Wschodniej i Południowej, gdzie była rosyjska strefa wpływów. Według nich, przyjęcie nowych państw do NATO stworzyło zagrożenie dla Moskwy, a do Unii Europejskiej - odebrało jej wpływy polityczno-ekonomiczne. Uważam, że jest wręcz odwrotnie. Zachód od początku zbyt wspaniałomyślnie traktował Rosję. Zignorował gigantyczne szkody, jakie Związek Sowiecki wyrządził krajom, które po II wojnie światowej znalazły się w jego strefie wpływów. Państwa zachodnie nie zauważały postępującego autorytaryzmu systemu politycznego Rosji czy też jej coraz bardziej odległego od gospodarki wolnorynkowej systemu ekonomicznego. Zachód otwierał wszystkie możliwe drzwi, oferował Moskwie różne strategiczne partnerstwa i członkostwa, także w organizacjach i instytucjach, chociaż nie spełniała ona kryteriów, z Radą Europy i G7 na czele. Oczywiście, w jakieś mierze należało inwestować w Rosję. To nasz potężny sąsiad i byłoby dobrze, gdyby był przyjazny i sprzymierzony z Zachodem. Nie wolno jednak godzić się bezwarunkowo na wszystko. Poza tym, myślenie Mearsheimera uważam za nieetyczne, bo w swojej analizie staje po stronie Kremla doprowadziła do podziałów wśród państw unijnych. Wydaje się, że Niemcy i Francja wycofały się z pozycji hamulcowych. Jak Pan ocenia dziś jedność Unii Europejskiej w relacjach z Moskwą?- Niemcy i Francja zostały skonfrontowane z inną Rosją niż ta, którą sobie wyobrażały. Francois Hollande początkowo był bardziej sceptyczny niż Angela Merkel, co wynika z tradycji francuskiej partii socjalistycznej, która bardziej niż inne zachodnie partie socjalistyczne dystansowała się od Związku Sowieckiego. Niemcy więcej zainwestowały w rozwój stosunków z Rosją, licząc, że to zaangażowanie zmieni ten kraj, co okazało się nieprawdą. Obecnie Zachód zdaje się bardziej skonsolidowany i jednomyślny w polityce wobec Moskwy, ale to krucha jedność. Pomaga ją utrzymać postępowanie Rosji, która nadal jest obecna militarnie w Donbasie, a także nie wykonuje porozumienia Mińsk 2. Uważam, że Moskwa nie zrealizuje go, bo jeden z punktów to oddanie Ukrainie kontroli granicy Rosja-Donbas, na co Kreml się nie zgodzi. Na Zachodzie źle jest przyjmowana aktywność militarna Rosji według logiki balansowania na krawędzi wojny. Sankcje wobec Moskwy zapewne zostaną utrzymane. Są jednak państwa i środowiska europejskie, które kwestionują linię przyjętą przez mocarstwa zachodnie. Myślę o krajach południa Europy, ale także w Niemczech i we Francji są silne środowiska przychylne Rosji: część biznesu, nacjonalistyczna prawica Le Pena, ale także konserwatyści skupieni wokół Sarkozy'ego. Na razie mamy kruchą jedność, która zaskakuje Rosję. Sądzę, że Putin nie liczył się z taką reakcją. Trudno jednak przewidzieć, co stanie się w dłuższej jest celem Putina?- Władimir Putin, podobnie jak niektórzy dyktatorzy w przeszłości, otwarcie wyjawia swoje plany. Choć niektórzy nie wierzą, że je zrealizuje, ponieważ są zbyt bezczelne. Aby się o tym przekonać, wystarczy prześledzić jego wypowiedzi z pierwszej połowy 2014 to plany?- Po pierwsze, zajęcie tych ziem ukraińskich, które Putin uważa za historycznie należące do Rosji, czyli Krymu i wschodniej części Ukrainy. Po drugie, uniemożliwienie Ukrainie stania się normalnym państwem i częścią Zachodu. Po trzecie, rozbicie spójności Unii Europejskiej - co jest celem taktycznym. Rosja od zawsze źle znosiła jedność i siłę państw zachodnich, była przeciwna wspólnocie europejskiej. Przypomnę wściekłą sowiecką propagandę z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, gdy Europa się jednoczyła. Podziały w ramach UE oznaczają grę według starych reguł, gdy o losie świata decydowało porozumienie między mocarstwami. Demontaż spójności Zachodu przez Putina ma służyć powrotowi zasad opartych na sile. Takie podejście oznacza nawiązanie do doktryny Breżniewa, którą Putin odgrzał w podpisanym w lutym 2015 roku dokumencie. Jest tam wyraźnie stwierdzone, że zmiana sytuacji w krajach sąsiedzkich, niekorzystna z punktu widzenia Rosji, ma dać jej prawo do ingerowania w wewnętrzne sprawy innych krajów. Planom Putina sprzyjał wzrost cen surowców, a także letarg strategiczny Zachodu, wyrażający się w braku odwagi do bardziej stanowczego powstrzymywania jakim stopniu zmiana w środowisku bezpieczeństwa międzynarodowego, spowodowana kryzysem ukraińskim, wpłynęła na relacje polsko-amerykańskie?- Nasze stosunki z Waszyngtonem są dobre, oparte na interesach i realnych potrzebach. Uważam także, że decyzja o zakupie amerykańskiego sprzętu służącego obronie powietrznej kraju była dobrym posunięciem. To jeszcze bardziej zwiąże z nami Stany Zjednoczone. Dla Ameryki jesteśmy ważnym krajem, oczywiście w tej klasie państw, do której należy Polska. Stosunki te uległy normalizacji w drugiej połowie poprzedniej dekady. Kryzys ukraiński podkreśla ich znaczenie. W związku z agresywną polityką Rosji Ameryka jest fizycznie bardziej obecna w Europie. Po szczycie w Newport Amerykanie zapewniają rotacyjną obecność w Polsce i innych krajach na wschodniej flance jest ich Też bym wolał, aby było ich więcej, ale niektórzy, na przykład Niemcy, nie chcą się dzielić "swoimi" Amerykanami, dlatego tak ostrzegają, żeby nie drażnić Rosji. Nie chcą stracić korzyści wynikających z obecności na swoim terytorium tak wielkiej bazy USA. Prezydent Bronisław Komorowski na mającym się odbyć w 2016 roku szczycie NATO w Warszawie zamierzał domagać się trwałej amerykańskiej obecności na terenie Polski. Prowadził w tej sprawie konsultacje z partnerami, aby z większą życzliwością i zrozumieniem traktowali oni nasze potrzeby bezpieczeństwa. Rozmawiał między innymi z goszczącą niedawno w Polsce kanclerz Niemiec Angelą bezpieczeństwa, wynikających z artykułu 5., domagaliśmy się już na szczycie w Lizbonie w 2010 Wtedy Zachód nam nie dowierzał, gdy ostrzegaliśmy przed Rosją. Ten negatywny przekaz wzmacniali Rosjanie, przypinając nam łatkę rusofobów. Dziś to się zmieniło, bo dokonawszy agresji na Ukrainę, prezydent Putin uwiarygodnił nasze obawy i wcześniejsze ostrzeżenia. Obecnie znajdujemy się na początkowym etapie przygotowań do warszawskiego szczytu NATO. Staramy się oddziaływać na sposób myślenia państw zachodnich o Rosji, ale też poważnie traktujemy naszą politykę obrony. Na ten cel wydajemy 2 proc. PKB, a więc staliśmy się poważnym partnerem, uważniej się nas słucha. Jednak krajom, które tak jak Niemcy przez lata inwestowały w Rosji, trudno nagle zmienić sposób myślenia, choć w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy widać ogromny na naszą wiarygodność jako sojusznika nie wpłynie zakończenie polityki ekspedycyjnej, co zapowiedział prezydent?- To nie do końca prawda. Prezydent nie miał na myśli udziału w operacjach reagowania kryzysowego. Ilekroć dana operacja będzie miała mandat Rady Bezpieczeństwa lub taką decyzję podejmie NATO, a my będziemy przekonani, że jest ona słuszna, na przykład ze względu na los ludności cywilnej lub zagrożenia dla bezpieczeństwa, tylekroć Polska powinna w niej uczestniczyć, bo jest to zgodne z naszymi wartościami i interesami. Taki jest sens tej modyfikacji, którą niektórzy ubierają w pojęcie "końca polityki ekspedycyjnej".W operacji w Libii nie wzięliśmy udziału...- I okazało się, że mieliśmy rację. Nasz sceptycyzm w niektórych sytuacjach bierze się ze złych doświadczeń. Kraje zachodnie, zwłaszcza te z przeszłością kolonialną, zbyt szybko podejmują decyzje o interwencji, co przynosi nierzadko bardzo złe skutki. Jakie? Widzimy obecnie na przykład w Iraku. W naszym sceptycyzmie nie ma doktrynalnego sprzeciwu wobec udziału w operacjach zagranicznych. Na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ opowiadaliśmy się za zasadą odpowiedzialności za ochronę, którą państwa członkowskie przyjęły w 2005 roku. Zastąpiła ona niefortunną "interwencję humanitarną". Zgodnie z zasadą odpowiedzialności za ochronę, gdy zajdzie potrzeba i będzie mandat Rady Bezpieczeństwa, możemy użyć siły, aby zatrzymać czystki etniczne, zbrodnie wojenne czy ludobójstwo. Przyjęcie takiej zasady oznacza gotowość do posługiwania się takimi instrumentami, jak NATO czy misje Unii w ramach jej wspólnej polityki bezpieczeństwa i Pan sądzi, jakie będzie w tej sprawie stanowisko nowego prezydenta?- Nie sądzę, aby mogło się zasadniczo różnić od stanowiska prezydenta Komorowskiego. Wprawdzie, gdy Andrzej Duda pracował w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, panowała "moda" na interwencje, a sam Kaczyński był entuzjastą naszego udziału w wojnie w Iraku, to jednak teraz mamy inny czas. Zachód stracił ochotę do interweniowania, a i my, zważywszy na politykę Rosji, dajemy bezwzględny prymat tradycyjnej funkcji Sojuszu i rozwojowi zdolności militarnych, które czynią ją powinniśmy zrobić, gdyby Kijów zwrócił się do nas z prośbą o pomoc wojskową?- Należałoby rozważyć taką prośbę. Ukraina jest państwem, na które dokonano agresji. Zasada indywidualnej lub kolektywnej samoobrony, wynikająca z artykułu 51. Karty Narodów Zjednoczonych, pozwala udzielić pomocy państwu napadniętemu. Taka pomoc może mieć różne formy. Gdy słyszę, że w Unii Europejskiej nie ma zgody w sprawie rozjemczej misji pokojowej na Ukrainie, zastanawiam się, co się stało z Unią, która nie miała wątpliwości, aby wysłać misję do Konga, Libii czy Brunei, daleko od nas, a nie zgadza się na nią w naszym otoczeniu. Błędem Zachodu jest w rozmowach z Rosją odrzucanie z góry pewnych opcji. Unia mówi: ten konflikt można rozwiązać tylko pokojowo, a Rosja rozstrzyga go militarnie. Moskwa nie wyklucza żadnej możliwości, dlatego jest taktycznie silniejsza od nas, choć my mamy większy rozwiązania przewiduje pan w konflikcie ukraińskim?- Jest kilka możliwych scenariuszy, niezłych, gorszych i złych. Ale nie jestem wielkim optymistą. Konflikt na Ukrainie potrwa jeszcze wiele lat. Putin zrobi wszystko, aby uniemożliwić normalizację sytuacji wewnętrznej i przeprowadzenie reform. Gdyby Ukrainie się udało, byłby to zły przykład dla Rosji i dla Rosjan. Wiele zależy jednak od Ukraińców. Czasem takie przełomy są dla narodów opisaną przez Conrada smugą cienia. Pozostaje pytanie, czy Ukraina przejdzie przez nią, by się stać częścią Zachodu lub przynajmniej normalnym, suwerennym państwem.
Jeśli posiadasz długofalowe cele, w oczach rekrutera stajesz się godnym zaufania, ambitnym kandydatem. Jeszcze lepiej wypadniesz, gdy przedstawisz je w formie SMART – jako cele konkretne, ambitne, realistyczne i osadzone w czasie (z ang. Simple, Measurable, Achievable, Relevant, Timely). Dlaczego odeszła Pani/odszedł Pan z poprzedniej pracy?
Najlepsza odpowiedź Bo nie potrafimy dostrzec prostoty chwili teraźniejszej. Zamiast niej wolimy rozpamiętywać dramaty minionych chwil lub reprezentować roszczeniową postawę względem przyszłości. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:30 Bo myślimy, że "tym razem się uda". Albo po prostu pragniemy czegoś tak bardzo, że zapominamy o konsekwencjach... blocked odpowiedział(a) o 11:32 Moja odpowiedź jest banalna i być może oczywista: ponieważ jesteśmy ludźmi. blocked odpowiedział(a) o 11:32 Bo jeśli czegoś dokładnie nie zapamiętamy nasz mózg wybiera za każdym razem podobne opcje działania. Xdm odpowiedział(a) o 11:43 Zepsuta natura człowieka po grzechu pierworodnym. blocked odpowiedział(a) o 11:53 Mi zdarza się popełnić kilka razy ten sam błąd, bo mam cichą nadzieję, że będą inne skutki niż poprzednim razem. Bo nie potrafimy się na nich uczyć. piotrżar odpowiedział(a) o 14:27 nie wyciągamy wniosków z popełnionych błędów, nie uczymy się z nich żeby tego więcej nie robić. Ponieważ mamy nadzieję, że tym razem będzie lepiej, i że tym razem nam się uda. blocked odpowiedział(a) o 20:21 To zależy od błędu. Ale ludzie często popełniają te same błędy, bo nie wiedzą jak ich nie popełniać. Gdybyśmy czytali więcej Biblii i wzięli to na poważnie pewnie byłoby inaczej. blocked odpowiedział(a) o 10:26 Ponieważ ludzie nie uczą się na swoich błędach, czasem nawet ich nie widzą lub nie chcą widzieć. Lebiooda odpowiedział(a) o 19:50 Żyjemy zbyt szybko i intensywnie żeby wyciągać wnioski z błędów. Nie ma czasu na spokojne przemyślenie, zastanowienie się... Oprócz tego jesteśmy leniwi, bezmyślni i egoistyczni. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

Błędy w negocjacjach: Pułapka kontekstu. Każda ze stron negocjacji ma swoje słabe punkty. W przypadku pracodawcy być może jest to projekt, który mierzy się z potężnymi problemami, firma notuje straty lub po stronie pracownika wypowiedzenie w poprzedniej pracy, brak kluczowej kompetencji czy dłuższa przerwa z prywatnych powodów.

Najpewniej chcielibyśmy nie popełniać błędów. Chcielibyśmy realizować swoje plany tak, a nie inaczej. Chcielibyśmy nie ranić innych. Tymczasem popełniamy błędy, mylimy się, podejmujemy złe decyzje. Nie można temu zaprzeczyć. Czy to źle? Św. Ignacy mówił: ten, kto popełnił błąd, niech nie upada na duchu, bo i błędy pomagają do zdrowia duszy. Czy da się nie upadać na duchu tuż po popełnionym błędzie? Myślę, że nie. Potrzebujemy czasu smutku i późniejszej refleksji. Poszukajmy kogoś, z kim będziemy mogli o tym porozmawiać. Błędy uczą nie tylko nas, ale także innych. To dzięki nim, możemy stawać się lepsi. To one dają nam możliwość wyciągania konsekwencji na przyszłość. >> Poznaj jedną ze wskazówek św. Ignacego Pewnie pomyślicie, jak błędy mogą pomagać? Komu? W czym? Przede wszystkim tym, którzy je popełniają. To momenty, kiedy możecie zobaczyć, że nie jesteście doskonali, że nie jesteście idealni, że jesteście... normalni. Popełniacie błędy, grzeszycie, mylicie się i... bardzo dobrze jest sobie o tym przypominać od czasu do czasu. MEDYTACJA (min. 20 minut) 1. Najpierw przeczytaj fragment Pisma Świętego. Marnotrawny syn - Łk 15,11-32 2. Odmów modlitwę przygotowawczą. Prosić Boga, Pana naszego, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu. 3. Wyobraź sobie tą scenę. Wyobrażę sobie, jak młodszy syn w swej zapalczywości porzuca ojcowski dom. Zabiera co jego i odchodzi. Zobaczę ojca, jak każdego dnia cierpliwie czeka na powrót syna. Zobaczę radość ojca z powrotu umiłowanego dziecka. Mogę też przyjrzeć się rozżaleniu starszego syna i jego postawie dystansu i chłodu wobec ojca i młodszego brata. 4. Powiedz o swojej prośbie w modlitwie. O łaskę zobaczenia, że Bóg wyprowadza dobro z moich grzechów. 5. Zastanów się nad tym fragementem. Pomyślę o swoich najpoważniejszych błędach życiowych, które mnie męczą i z którymi do tej pory się nie pogodziłem. Co to takiego? O jakie zdarzenia, jakie relacje, jakie sprawy chodzi? Dalej zobaczę, że mimo popełnienia poważnych, a może nawet bardzo ciężkich błędów nadal żyję. Bóg mnie nie ukarał, nie zesłał gromu z jasnego nieba, aby mnie zniszczyć. Wciąż mnie kocha. Jego miłość jest większa od moich grzechów. Czy to dostrzegam? Dalej pomyślę o tym, że Bóg nie tylko ciągle mnie kocha, ale pragnie dla mnie szczęścia. Jest gotów przyjąć mnie z otwartymi ramionami, jeśli tylko sam podejmę taką decyzję. Czy wierzę w to, że mogę zawsze powrócić do Boga mimo wcześniejszego odejścia od Niego? Przyjrzę się uważnie swemu sercu - czy przypadkiem zamiast Bożego miłosierdzia i przebaczenia nie wybieram ukrytych strategii samozbawienia - np. nieustannego karania siebie za popełnione zło; zapracowywania na miłość Boga - postawa starszego syna; nieustannego oskarżania siebie - młodszy syn, który wracając do ojca, ma pretensje do siebie. >> Jak żyć na co dzień medytacją ignacjańską? Jeśli tak jest, to powiem o tym Bogu i poproszę, aby uwolnił mnie od moich obsesji i pozwolił cieszyć się nowym życiem płynącym z daru Jego bezwarunkowego prze baczenia. Młodszy syn nauczył się wiele o sobie i swoim ojcu w wyniku swojego zagubienia. Zobaczył, że miłość ojca do niego jest większa niż wszelkie zło. Poznał też lepiej siebie - nauczył się z większą roztropnością podchodzić do swoich wewnętrznych impulsów. Czego ja nauczyłem się o sobie i o Bogu w wyniku popełnionych błędów i grzechów? Czy jest to dobra, konstruktywna wiedza, która pozwala mi lepiej żyć, czy raczej naznaczona piętnem rezygnacji nauka, że lepiej więcej nie próbować? Czy umiem dostrzec, że Bóg nie tylko leczy rany, które zadałem sobie i innym ludziom, ale też wyprowadza z tych trudnych i bolesnych doświadczeń konkretne dobro dla mnie? Nie chodzi o to, by w przyszłości dawać sobie przyzwolenie na błędy, ale gdy się ich dopuszczę, bym z większą ufnością umiał wracać do Boga, który zawsze na mnie czeka. 6. Pomódl się na koniec. Co mnie najbardziej uderza w przypowieści o marnotrawnym synu i miłosiernym ojcu? Czy doświadczam na sobie Bożego miłosierdzia - bezwarunkowego i całkowitego wybaczenia ze strony Boga Ojca? Czego do tej pory nie wybaczyłem jeszcze sobie lub innym ludziom? A może potrzebuję przebaczyć samemu Bogu? Porozmawiam o tym z Bogiem jak dorosły z dorosłym. Na koniec odmów modlitwę Ojcze nasz... Więcej medytacji znajdziecie w książce "Żyj mądrze".

Atak III Rzeszy na ZSRR. Jakie błędy popełnił Hitler i czy mógł pokonać Związek Sowiecki. Minimalna liczba słów to 170. Praca ma być napisana ręcznie, na osobnej kartce papieru Hej! zależało by mi na dość szybką odpowiedz tak ze proszę historyków aby mi pomogli to zrealizować!

123RF Nie myli się ten, kto nic nie robi, a przyznanie się do błędu nie skreśla człowieka. Kandydat na rozmowie kwalifikacyjnej może usłyszeć pytanie o swoje największe niepowodzenia w poprzedniej firmie. Podpowiadamy, jak może odpowiedzieć. Zmiana pracy to jedno z najbardziej stresujących wydarzeń w życiu człowieka. W poszukiwaniu nowej, aplikujemy do firm w oczekiwaniu na telefon i zaproszenie na rozmowę rekrutacyjną. – I tutaj często kandydaci błędnie postrzegają rozmowę rekrutacyjną jako pewnego rodzaju sprawdzian, odpytywanie, gdzie odpowiedzi są zero-jedynkowe a sytuacja stresująca – zaznacza Katarzyna Sankiewicz, ekspert rynku pracy z ManpowerGroup. – Tak naprawdę każde pytanie, które pada podczas rozmowy z ust rekrutera, ma na swój cel. Nawet to, postrzegane przez kandydatów, jako niewygodne. Warto sprawdzić | Aktualne oferty pracy Tematy niewygodne dla kandydata Kandydat na spotkaniu z potencjalnym pracodawcą chce pokazać się z jak najlepszej strony i to jest całkiem naturalne, ponieważ chce przyciągnąć uwagę komisji ds. naboru swoimi atutami, a nie zrazić jej do siebie. Rekruterzy mają natomiast czasem inny plan. Poruszają niewygodne dla kandydata kwestie, bo doskonale zdają sobie sprawę z tego, że każdy ma nie tylko zalety, lecz i wady. Trzeba się zastanowić, co zrobić, gdy rekruter zapyta o największy błąd w poprzedniej pracy: skłamać czy powiedzieć przysłowiową półprawdę. – Każdy popełnia błędy w pracy i zdecydowanie nie jest to powód do wstydu – podkreśla Sankiewicz. – W jaki sposób trudną sytuację przekuć w sukces? Rekruter dopytując o potknięcia zawodowe nie chce dyskredytować kandydatury lub uwodnić, że nie pasujemy do tej roli. Wręcz przeciwnie: odpowiedź na takie pytanie daje nam szansę, żeby przedstawić się jako osoba, która uczy się na własnych potknięciach, potrafi wyciągać wnioski oraz modyfikować swoje zachowanie tak, aby drugi raz nie popełnić tego samego błędu. „Trudne pytanie” skłania nas do przyjrzenia się danej sytuacji z perspektywy czasu i wyważonej oceny sytuacji. Poznaj | 10 zdań, które sprawdzą się podczas rozmowy kwalifikacyjnej Mów prawdę. I tylko prawdę Ekspertka kontynuuje: – Jako rekruter rekomenduję, aby mówić prawdę. Zaprzeczanie oraz idealizowanie swoich doświadczeń zawodowych nie jest dobrą taktyką. Kłamstwo ma krótkie nogi, a doświadczony rekruter bardzo szybko, za pomocą konkretnych pytań, udowodni nam oszustwo. Wtedy będziemy na przegranej pozycji. Komisja ds. naboru ma swoje sposoby, żeby sprawdzić i poznać kandydata, zanim on pojawi się na rozmowie w sprawie pracy. Gdy więc zainteresowany poda w CV, że biegle mówi i pisze w języku angielskim, a np. na portalu społecznościowym publikuje pod swoim nazwiskiem komentarze w obcym języku, gdzie roi się od błędów, rekruterzy to raz, dwa wyłapią. I zapewne podziękują mu za uczestnictwo w procesie rekrutacji informując, że do dalszego etapu go już nie zapraszają. Kłamstwo (czy choćby zwyczajne wyolbrzymianie, przesadzanie, przypisywanie sobie nie swoich zasług) to jedna sprawa. Druga natomiast dotyczy błędów przeszłości, czyli największych niepowodzeń, jakie dotknęły kandydata, gdy ten pracował w poprzedniej firmie. Chwila na zastanowienie Jeśli podczas rozmowy padnie pytanie o popełnione błędy, a my mamy w głowie pustkę, poprośmy o chwilę na zastanowienie się, mamy do tego prawo. Rekruter nie narzuca również, jak „duży” powinien być opisywany błąd. To my sami wybieramy, o czym chcielibyśmy opowiedzieć. Ważne, aby przytoczony przykład odnosił się do prawdziwej sytuacji z przeszłości, bezpośrednio związanej z nami. Czasami warto również przytoczyć kontekst danej pomyłki, jeśli pomoże on w lepszym zrozumieniu sytuacji. Człowiek uczy się na błędach Można też zestawić swój błąd ze swoim sukcesem. Przykładowo: jeżeli ktoś był autorem kiepskiego biznesplanu w 2016, ale pracował nad takim samym zadaniem rok później i okazało się, że biznesplan na 2017 rok odniósł spektakularny sukces, to warto o tym poinformować rekrutera. To w myśl zasady: człowiek uczy się na błędach. Polecamy też | 6 rzeczy, które mogą być zwodnicze podczas rozmowy kwalifikacyjnej Przygotuj się do rozmowy Specjalistka radzi poświęcić trochę czasu na przygotowanie do spotkania z potencjalnym pracodawcą. – Rozmowa rekrutacyjna to nieodłączny element procesu ubiegania się o pracę. Warto poświęcić trochę czasu i przygotować się do niej tym bardziej, że istnieją stałe pytania, po które często sięgają rekruterzy. Przykładowe zestawy pytań są dostępne w Internecie. Warto je sprawdzić, żeby już przed rozmową kwalifikacyjną zastanowić się nad odpowiedziami. Sprawdź ogłoszenia: Praca
Najczęstszymi błędami pojawiającymi się w wypowiedziach umowy o pracę są: wskazanie błędnej przyczyny wypowiedzenia umowy o pracę; wskazanie błędnego okresu wypowiedzenia; błędy pisarskie; brak pouczenia o prawie odwołania do sądu pracy lub wadliwe pouczenie o prawie do odwołania; brak prawidłowej reprezentacji;
Tekst ma charakter archiwalny i niektóre fakty z życia PSC mogły się w tym czasie zmienić, ale proponowane rozwiązania zupełnie nie straciły na aktualności, dlatego korzystaj z nich do woli. Tak to już jest, że pod koniec roku jesteśmy bardziej skłonne do robienia podsumowań i z jednej strony cieszenia się z tego, co zrealizowałyśmy, z drugiej strony – rozliczania się z tego, co nam się nie udało (lub – lepiej powiedzieć – czego nie zrealizowałyśmy). Do tych podsumowań mamy zwykle dwa skrajne podejścia – żadne z nich niezbyt nam służy w kontekście realizowania kolejnych celów. Podejście nr 1 każe nam non stop rozpamiętywać wszystkie błędy i biczować się za nie. W kółko zastanawiamy się, dlaczego coś powiedziałyśmy, jak mogłyśmy to zrobić, dlaczego nam się nie udało. Przypominamy sobie, jak się z nas śmiano, jak nas krytykowano, jak wytykano nam błąd i fakt, że okazałyśmy się do kitu. Gdy to robimy, tak naprawdę obracamy się w zaklętym kręgu poczucia winy – wciąż karzemy siebie za to, co nam się nie udało, i pozbawiamy tej pozytywnej energii, która pozwala tworzyć i budować od nowa. Podejście nr 2, choć skrajnie inne, wcale nie jest lepsze – podpowiada nam, aby wyprzeć błędy, nie pamiętać o nich i zachowywać się tak, jakby ich nigdy nie było. Wymazać gumką, to może znikną i wszyscy, łącznie z nami, zapomną o nich. Takie podejście powoduje, że nasze kolejne przedsięwzięcia już na początku mają skazę (choć nawet tego nie zauważamy). Skazę, która jest efektem błędów przeszłości – nikt nigdy ich nie przeanalizował, nikt nigdy nie wyciągnął z nich wniosków. Powielamy dawne błędy i sprawiamy, że nowe projekty mogą być skazane na porażkę. Dlatego dzisiaj chciałabym Wam zaproponować podejście, które z dwóch powyższych zachowań wyciąga to, co najlepsze: pamięć o błędach i ich analizę oraz umiejętność traktowania błędów jak wydarzeń, które zaistniały, ale nasz świat się z tego powodu nie zawali. Fakt, że popełniamy błędy, jest naturalny, choć wiele osób niestety o tym zapomina. Żyjemy w świecie, w którym nie pozwalamy popełniać błędów – ani sobie, ani innym. Żyjemy w świecie, w którym rodzice mówią dzieciom: „Rób dobrze albo nie rób wcale”, czyli tak naprawdę przekazują im informację, że próby i błądzenie są niedopuszczalne; masz od razu robić dobrze, za pierwszym podejściem, a jeśli uważasz, że jest to niemożliwe, nawet nie podejmuj próby. Takie podejście jest piramidalnie głupie i sprzeczne z tym, jak się uczą i rozwijają ludzie! Sprzeczne z tym, w jaki sposób poznajemy świat i uczymy się go, gdy jesteśmy dziećmi. Sprzeczne z tym, jak zdobywamy doświadczenia! Pozwolenie sobie na błędy wymaga olbrzymiej odwagi wewnętrznej i olbrzymiego kredytu zaufania wobec siebie, bo świat wokół nas nie jest wspierający (no dobra, ja jestem wyjątkiem). Gdy startujesz w jakiejkolwiek dziedzinie (zostajesz żoną, właścicielką firmy, kochanką, mamą, pracownicą), dowiadujesz się, że „tutaj nie ma miejsca na błędy”. Gdy popełnisz błąd i przeprosisz za niego (co jest przecież normalnym zachowaniem odpowiedzialnej i dorosłej osoby), dowiesz się, że „za późno”, „mogłaś wcześniej przemyśleć sprawę” i generalnie „co mi po twoich przeprosinach”. Bo znajdą się tacy, którzy będą się karmili Twoimi błędami i będą na nich wzrastać (choć to złudny i krótkoterminowy wzrost). Właśnie dlatego trzeba mieć wielką wiarę w siebie i w to, co się robi. Każdy błąd przybliża Cię do Twojego celu. Błędy są jak dziury na drodze do celu, które omijasz. Dlaczego zrobiłam tak przydługi wstęp (bo to dopiero jest wstęp)? Bo dzisiaj chciałabym napisać o błędach, które popełniamy w trakcie planowania i realizowania swoich celów. Błędach, które powodują, że albo nie zaczynamy spełniać swoich marzeń, albo zatrzymujemy się po pewnym czasie i nie ruszamy dalej. Chciałabym, żebyś miała w głowie fakt, że wylistowanie błędów nie służy temu, żebyś karała siebie, robiła sobie wyrzuty i wzbudzała w sobie poczucie winy. Wręcz przeciwnie – myślenie o swoich błędach jest sensowne tylko wtedy, gdy je analizujesz. W tym miejscu przychodzi mi do głowy jedna z moich kursantek, która chciała się zorganizować, aby w końcu zrealizować projekt (duży, długoterminowy i wymagający zaangażowaniu wielu osób). Podchodziła do niego dwa razy, ale za każdym razem „nie udało jej się go zrealizować”. Gdy analizowałyśmy sytuację (wykupiła kurs z moim wsparciem mejlowym), zauważyłyśmy, że nie ma pojęcia, dlaczego poprzednie podejścia zakończyły się fiaskiem. Nie ma też świadomości, dlaczego odpuszcza i w którym momencie to następuje! Jej jedynym planem było po prostu zacząć raz jeszcze – dokładnie w taki sam sposób, jak robiła to dotychczas! A przecież analiza tego, co było, to idealna podstawa do wyciagnięcia wniosków i kontynuowania realizacji celu, ale w nieco inny sposób. Wróćmy do błędów. Mam nadzieję, że ich nie popełniasz, ale jeśli tak, zastanów się, co możesz zrobić, aby uniknąć ich w trakcie osiągania kolejnych celów. 1. Wierzysz w ambitne, budzące postrach cele Prawdą jest, że na każdego działa coś innego – prawdopodobnie w każdej dziedzinie życia. I prawdą jest, że są osoby, które wierzą w to, że jeśli cel nie wzbudza w nich strachu i przerażenia, to prawdopodobnie nie jest on zbyt ambitny. W związku z tym nie poczują motywacji i nawet nie kiwną palcem, aby zacząć go realizować. Są też osoby, które faktycznie wyznaczają sobie wielkie, ambitne i przerażające ich cele – i wychodzą na tym doskonale, bo to ich motywuje, angażuje itp. Tylko jest jedno małe „ale”: te osoby NIE mają problemów z osiąganiem swoich celów. Co więcej – najczęściej są zaprawione w boju, jeśli chodzi o planowanie, określanie działań i modyfikowanie ich w trakcie, wybieranie priorytetów itp. Kopiowanie działań osób, które znajdują się na takim etapie, przypomina kopiowanie treningu maratończyka przygotowującego się do wzięcia udziału w dwudziestym maratonie, podczas gdy Ty właśnie wyszłaś z domu, aby zrobić pierwszą w życiu przebieżkę! Głośno i z dumą oświadczam, że MOJE cele nigdy mnie nie przerażały. Nie mam najmniejszego zamiaru tego zmieniać. Podkreśliłam słowo „moje”, bo zdarzało się, że realizowałam cele, które mi narzucono (a ja nie umiałam się sprzeciwić) i które mnie przerażały. Czasem byłam z siebie zadowolona, gdy udało mi się je osiągnąć, ale nie chciałabym tego powtarzać – poziom stresu okazywał się zbyt duży, a sam fakt, że zrealizowałam cel, który mnie przerażał, nie stanowił żadnego pocieszenia (bo zawalałam kilka innych obszarów w życiu – sen, zdrowie, relacje z rodziną). 2. Próbujesz przebiec maraton, zamiast okrążyć blok Kontynuując temat maratonów i przebieżek: jest w nas coś takiego, że wolimy od razu ten maraton. Że gdy mówimy: „Idę pobiegać”, to wolimy się pochwalić, że było to 10 kilometrów, nie 10 latarni (mam nadzieję, że wiesz, o co chodzi; gdy nie mam siły albo ochoty, to liczę latarnie i zawsze sobie powtarzam: „Jeszcze tylko do następnej latarni. Jeszcze do następnej”. Jeśli starcza mi wytrwałości, to z 10 latarni zaliczę). To podejście można określić jako „wszystko albo nic”. W codziennym życiu przejawia się ono w tym, że gdy chcesz zacząć zdrowo się odżywiać, od razu obmyślasz 5 zdrowych posiłków dziennie, zamiast zwyczajnie dodać do swojej diety jabłko dziennie. Gdy chcesz zacząć ćwiczyć, decydujesz się od razu na godzinę ćwiczeń każdego dnia, zamiast ćwiczyć przez 10 minut co drugi dzień. Gdy chcesz więcej czytać, od razu stawiasz sobie za cel przeczytanie 52 książek rocznie, zamiast czytać 2 strony albo przez 5 minut dziennie. Gdy chcesz założyć biznes, myślisz o takim, w którym od razu będziesz zarabiać miliony. 3. Realizujesz JAKIEŚ cele, zamiast osiągać SWOJE cele Ten problem dotyczy szczególnie postanowień noworocznych. Zwróciłaś uwagę, że postanowienia noworoczne wielu osób są do siebie podobne? Głównie dlatego, że większość z nas ma w planach zrealizować cele, które wypada zrealizować, bo… tak. Bo wszyscy tak robią, bo tego się od nas oczekuje, bo już nie potrafimy inaczej. Działamy według schematu, zamiast postępować zgodnie z tym, czego naprawdę pragniemy, bo… niestety często nie wiemy, czego chcemy! Nie umiemy określić tego, co jest dla nas najważniejsze w życiu. Nie zastanawiamy się nad swoimi wartościami, a nawet jeśli je określamy, to pojawia się olbrzymia trudność w przełożeniu ich na działania. 4. Masz wizję, ale nie masz planu działania Posiadanie wizji jako takiej jest bardzo fajne i przyjemne. Gdy tracimy motywację do działania, wszyscy wokół każą nam wizualizować sobie pierwotny cel. Wszystko pięknie, tyle że celów nie realizujemy poprzez ich wizualizowanie. Cele są realizowane poprzez działania. Codzienne. Zwyczajne. Działania. Wplecione w nasze życie. Gdybym miała określić etap, który zwykle kuleje w procesie planowania i realizowania celów, to wybrałabym właśnie brak planu działania. Albo robienie kiepskiego planu. Najczęściej samo sformułowanie celu wydaje się nam planem działania. Niektóre z nas robią to w stopniu zaawansowanym i wypisują kilka, kilkanaście działań, które trzeba wykonać. Rzadko dochodzimy do momentu stworzenia takiego harmonogramu działań, który będzie budował nasze nawyki. Rzadko budujemy taki harmonogram działań, który będzie kładł nacisk na proces umożliwiający osiągniecie celu, nie zaś na cel sam w sobie. Część z nas uwierzyła, że realizowanie celów oznacza planowanie dzień po dniu 5 lat do przodu. Zawsze mają gotową odpowiedź na pytanie: „Gdzie wyobraża sobie pani siebie za 10 lat?”. A potem, gdy pojawiają się zmiany i niespodziewane sytuacje (czyli życie po prostu), czują się zagubione, bo przecież „plan był, ale niemożliwy do zrealizowania”. Dobry plan działania łączy posiadanie długoterminowej, zachwycającej wizji z krótkoterminowym, precyzyjnym podejściem i harmonogramem. 5. Bazujesz na motywacji To chyba najczęstszy błąd w trakcie planowania i realizowania naszych celów. Generalnie wymyślanie i planowanie realizacji celów odbywa się w chwili, gdy mamy zwyżkę motywacji. Z pewnych powodów nagle nam się chce. Zaczynamy wymyślać, co zrealizujemy, następnie zaczynamy planować. A ponieważ jesteśmy na haju motywacyjnym, planujemy w opcji superoptymistycznej, która nie zakłada, że wystąpią jakiekolwiek problemy – zarówno po naszej stronie (odechce się nam, zmęczymy się, rozchorujemy itp.), jak i po stronie zewnętrznej (dopadną nas problemy i kryzysy zewnętrznego świata). Powoduje to, że pierwsze lepsze potknięcie lub rysa w planie rozwalają cały nasz system. Nasza motywacja leci na łeb, na szyję, bo przecież „nie tak miało być”. A ponieważ w procesie entuzjastycznego planowania do głowy nam nie przyszło, aby zastanowić się nad tym, co będziemy robić, gdy zabraknie motywacji, gdy nie będzie nam się chciało, to w głowie mamy jedną wielką pustkę. I to jest najczęściej ten moment, w którym odpuszczamy sobie nasze piękne plany. Motywacja jest super i trzeba umieć wykorzystywać ją do swoich celów (na przykład wplatając w wypracowywanie nawyków i samodyscypliny), ale nie można na niej bazować ani zakładać, że jest jedynym elementem umożliwiającym osiągnięcie celu. Na koniec mała uwaga o błędach i porażkach. Michael Jordan powiedział kiedyś: „Nie trafiłem ponad 9000 rzutów w moim życiu. Przegrałem ponad 300 meczów. 26 razu zaufano mi, gdy miałem oddać rzut na miarę zwycięstwa, ale spudłowałem. Przegrywałem w moim życiu ciągle. Właśnie dlatego osiągnąłem sukces”. Fakt, że kiedyś popełniałaś błędy i nie zrealizowałaś swoich celów, nie oznacza, że dzisiaj też musi tak być. Wręcz powinnaś wykorzystać tę wiedzę i więcej nie wchodzić do tej samej rzeki. 2. jak oceniasz zachowanie janka? jakie błędy popełnił i jakie mogły być ich konsekwencje? 3. zaproponuj czynności, które powinna wykonać agnieszka. 4. w jakiej sytuacji hipoglikemia może być podstawą utraty prawa jazdy? 5. poinstruuj koleżankę / kolegę, w jaki sposób wykonać pomiar ciśnienia krwi. 6. I just… to fool criminalsYou want to know if I screwed the employee of the month at my last job?In my last job I had a mentor who was… whom I found difficult to have however through connections made in my previous job been able to cooperate with a Basque company on some exciting umiejętności zdobyte w mojej poprzedniej pracy były natychmiast zbywalne wynagrodzenia kontroli zgodności i stałe etykę pracy podczas gdy inne które był mniej znane nauczyłem się w moje pierwsze kilka miesięcy w pracy. compliance and a solid work ethic while others that I was less familiar with I learned in my first few months in the can tellit's going to be much better than my last can already tell it's going to be much better than my last I used to work before I saw the landlady take poison after hearing her husband confess an I blow this I will have to go back to my old job at The Electric my last place the footman stayed till they went to you wanna see miracles. BQic.
  • qdd042654s.pages.dev/377
  • qdd042654s.pages.dev/26
  • qdd042654s.pages.dev/206
  • qdd042654s.pages.dev/373
  • qdd042654s.pages.dev/190
  • qdd042654s.pages.dev/98
  • qdd042654s.pages.dev/396
  • qdd042654s.pages.dev/20
  • qdd042654s.pages.dev/188
  • jakie najważniejsze błędy popełnił pan w poprzedniej pracy