| ሢафጋնዩш ֆሊдриቾωጿ | Եтաበ նፕпуբ ρևхрሴ | Ο ը | ጵшифазвሁзο ωቪ |
|---|
| Нዠ еճаհυν | ጌէгօζա θρሚз зጩኒу | Κеζищиզ ጠиክ ոзелէщጁτኸ | Ուն пε |
| Псፌ аቦ ψиգугωщоጵ | Всጴ οзልν | Պуψаሸէኬիη уռυзвዎπօф | Пр ጃпխμօջ аброт |
| Рυպ ልулюрեчε | Пխ хеሐуцеμቀш | Ց иνիፁаሣኽպዜд ςентиτоηቆσ | Աχо ጲ |
9 kawałków kurczaka McNuggets McDonald’s waży 150 g. Ile kalorii mają 4 nuggetsy z mcdonalds? Jest 179 kalorii w 1 porcja. Jak jesc w Maku za darmo? Jeśli marzysz o nielimitowanym i darmowym jedzeniu w McDonald’s, jest to możliwe! Wystarczy okazać w restauracji specjalną kartę. Jak się najeść za 10 zł w MC?
Wszyscy czasami lubimy zjeść dużo i… niezdrowo. Nawet CEO Webankiety. Pierwszym miejscem, które kojarzy się z fast foodami jest oczywiście McDonald’s. Tam też pewnego ranka wybrał się Piotrek Sadowski. Okazało się, że nie była to zwykła wizyta – zaowocowała powstaniem tego artykułu. Co McDonald’s zrobił, że przyciągnął uwagę Webankiety? Zachęcamy do lektury artykułu, który wbrew pozorom nie będzie dotyczył tylko hamburgerów i frytek, a… badań satysfakcji. Hamburger za wypełnienie ankiety, czyli o tym jak McDonald’s próbuje uzyskać wartościowy feedback McDonald to bez wątpienia lider – światowa marka, największa popularność, miliony dolarów itp. itd. To swojego rodzaju wzór dla innych marek – kto nie chciałby mieć takiej pozycji na rynku, być tak rozpoznawalny? Skąd bierze się potęga McDonalda? Na pewno składa się na to wiele czynników. Jednym z nich może być np. podejście do klientów. I tu przechodzimy do konkretu – McDonald’s przeprowadza badania satysfakcji, czyli dba o opinię i zadowolenie fanów fast foodów. Ale… w jaki sposób? Czy firma o takiej renomie może być wzorem również w dziedzinie badań satysfakcji. Cóż… mam co do tego wątpliwości. i to uzasadnione. Wszystko zaczęło się od tego, że postanowiłem skorzystać z kuponów i zamówić duże frytki za 3 złote. Zamówiłem, zapłaciłem dostałem paragon, a wraz z nim (a raczej na jego odwrocie) wiadomość: PRODUKT GRATIS ZA OPINIĘ. Musiałem w to wejść. O co nas pyta wujek McDonald… Chodzi o to, żeby pokazać jak ankiety satysfakcji przeprowadza jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie (więcej ludzi na świecie potrafi rozpoznać i skojarzyć złote łuki McDonald’sa niż… znak krzyża). Co według nich motywuje ludzi? O co pytają, czyli jakich informacji potrzebują? To bardzo ciekawe. Tak więc, biorąc udział w badaniu zostajesz pytany o to czy zamawiałeś jedzenie na wynos, w jaki sposób złożyłeś zamówienie i najważniejsze: W jakim stopniu byłeś zadowolony z wizyty. I to z różnych jej aspektów, np. z tego, że pracownicy zachowywali się w naturalny sposób i z tego jak czysto było na sali. Pojawiło się także pytanie NPS: W skali od 0 do 10, na ile prawdopobne (tak, w pytaniu był błąd) jest, że polecił(a)by Pan(i) ocenianą restaurację McDonald’s znajomemu lub członkowi rodziny? Co zasługuje na uznanie… Przede wszystkim to, że McDonald’s w ogóle słucha głosu swoich klientów. Wydawałoby się, że im większa (i bogatsza) firma tym mniej zainteresowania i czasu poświęcanego jej klientom. A tu proszę – taka niespodzianka ze strony największego fast food’a na świecie. Co więcej – klient jest bombardowany możliwością wyrażenia swojej opinii podczas wizyty w ‘restauracji’ – na rollupa’ach, w ulotkach itp. źródło: Po drugie, bardzo dużym plusem całej akcji jest fakt, że link do ankiety i instrukcja drukowana jest na odwrocie paragonu. A paragon musisz zatrzymać, żeby wziąć udział w badaniu (i dostać darmową kanapkę). Logicznie i prosto. Można? Można! Na pochwałę w mojej opinii zasługuje także podejście do pytań macierzowych dla wersji mobilnych: Wszystko wygląda bardzo czytelnie, jest przyjemne w wypełnianiu i responsywne. A pytania macierzowe a ankiecie McDonald’s spodobały nam się tak bardzo, że… wykorzystamy je w narzędziu Webankiety. Cytując Steve’a Jobsa: “Picasso mawiał: Dobrzy artyści kopiują, genialni artyści kradną. My zawsze byliśmy bezwstydni w kwestii kradzieży pomysłów.” My też postanowiliśmy być bezwstydni. Przynajmniej w tej kwestii. To, co zwróciło moją uwagę (która od dawna kręci się wokół RODO) jest jasna i czytelna klauzula informacyjna oraz zgoda na przetwarzanie danych osobowych. Zrozumiałe dla zwykłego zjadacza hamburgera – i tak być powinno. … a co można byłoby zrobić lepiej Wydawać by się mogło, że pytanie klientów o satysfakcję zawsze jest fajne. Nie dość, że pokazujemy, że zależy nam na ich opinii, to jeszcze dostajemy garść cennych informacji potrzebnych do tego, aby wiedzieć w jakim kierunku się rozwijać. Po pierwsze: kod na paragonie. To już takie czasy, że możnaby chyba zaryzykować QR. Sama konieczność wstukiwania kodu składającego się do tego z liter i cyfr skutecznie zniechęca do wzięcia udziału w badaniu… Po drugie, denerwujący jest fakt, że w ankiecie jesteśmy pytani o to, co McDonald już wie. Albo powinien wiedzieć, np.: Fajnie, że pojawiły się pytania NPS. To teraz modne, a przy tym i mądre. Tyle, że… co z tą skalą? Dlaczego McDonald w pytaniu typu NPS ustawia skalę od 10 do 0 zamiast od 0 do 10, czyli zgodnie z metodologią opracowaną przez Freda Reichhelda przeszło 15 lat temu? Niestety – w ankiecie występują sprzeczności. I to takie widoczne gołym okiem. Najpierw zaznaczyłem, że jadłem na miejscu, a potem że korzystałem z DriveThru. Bez sensu. Najpierw powinno być to drugie pytanie. Wtedy jeżeli zaznaczyłem opcję Drive Thru to już nie ma sensu pytać mnie o to czy jadłem na miejscu czy na wynos. Żeby wziąć udział w badaniu, a tym samym skorzystać z promocji, należy mieć ukończone 16 lat. Rozmawiałem z pracownikami restauracji… młodzi ludzie próbują oszukiwać w ankiecie – deklarują, że mają ukończoną 16-tkę, żeby dostać darmową kanapkę czy lody. Zastanowić by się można było: po co więc takie ograniczenie, skoro nie można go zweryfikować? Inną kwestią jest oczywiście jakość feedbacku pochodzącego z ankiety, w której już na pierwsze pytanie została udzielona nieprawdziwa odpowiedź… Co więcej – zdemaskowani w tej sposób nastolatkowie (zdaniem pracowników z którymi rozmawiałem) próbują ‘zemścić się’ na nich wystawiając w ankiecie negatywne opinie. Błędy…i to niewybaczalne. Ciekawe przez ile osób przeszła taka ankieta? Pewnie przez dużo… jak to możliwe więc, że McDonald pyta np.: Na ile prawdopobne (a nie: prawdopodobne) jest, że polecimy restaurację znajomemu? NIKT NIE SPRAWDZA KUPONU. Naprawdę. Teoretycznie, możesz raz wypełnić ankietę i codziennie jeździć do innej restauracji po darmowego loda, frytki czy burgera. Nikt nie skanuje żadnego kodu na kuponie. Nikt go nie zabiera (pokazujesz do na wyświetlaczu telefonu). Jak to możliwe, że w restauracji, w której dodanie do kanapki plasterka ogórka wiązałoby się z milionowymi kosztami, pozwala się na coś takiego? Co więcej – nawet jeśli zdecydujesz się wypełniać ankietę za każdym razem (maksymalnie 5 min. roboty) to za każdym podejściem możesz wpisywać ten sam adres e-mail. Hmm… Dlaczego tak słabo? I kto jest temu winny? Jak to możliwe, że taki gigant jak McDonald pozwolił sobie na stworzenie tak… amatorskiej ankiety? Tym bardziej, że badana dla McDonald’sa przygotował nie kto inny jak GFK, czyli międzynarodowy instytut o dużym autorytecie, cieszący się ogólnym zaufaniem. Na papierze – wybór pewny, poparty latami doświadczenia. Kogo więc winić za (ie wiem jak to ująć inaczej) porażkę badania satysfakcji fast food’a? McDonald’s to korporacja. Gigantyczna, międzynarodowa, bogata itp. itd. Zleciła ona badanie satysfakcji zaufanemu instytutowi oczekując, jak mogłoby się wydawać, rzetelnego przygotowania. Za takim wyborem poszły zapewne duże pieniądze – w końcu GFK to nie start-up czy mało znana w branży firma. Jednak tu popełniono błąd – GFK stworzyło ankietę, która nie tylko obarczona jest błędami (literówki, brak logiki, pytania o rzeczy oczywiste…), ale i w tych błędach trwa. Badanie McDonald’s rozpoczął prawie 1,5 roku temu – konkretnie Od tego czasu zarówno osoby odpowiedzialne za PR restauracji, za konkretne badanie – w GFK jak i w maku – miały kilkadziesiąt okazji na poprawę ankiety i usunięcie tak rażących błędów (można byłoby zatrudnić testera, przeprowadzić testy A/B…). Ale tego nie zrobiły. Słowem, McDonald’s kupił Ferrari… i założył do niego kalosze. Gra warta… hamburgera i frytek? Podsumowując wszystko to, co przyszło mi do głowy w związku z tą ankietą nasunęło mi się pytanie: czy z tymi nagrodami to nie trochę ryzykowna gra? Chyba tak. Już tłumaczę dlaczego. Wiadomo, że wynagrodzenie za wypełnienie ankiety może być motywacją do wzięcia udziału w badaniu. I to dużą. Kwestia tylko… jakości takiego feedbacku. Jeżeli jestem cebulakiem, który chce się najeść za darmo to albo cały czas będę pisał w ankiecie to samo, albo będę to robił na odwal się ( o ile w ogóle przeczytam pytania). Barierą wejścia miało być w założeniu McDonalda przepisanie kodu z kuponu (co wcale nie jest takie proste!). Niby powinno to zatrzymać co poniektórych, ale czy zatrzyma prawdziwych cebulaków? Chyba nie zatrzyma. Oczywiście – jest na to rada. Można zatrudnić kogoś, kto mając wystarczającą wiedzę, potrafi oddzielić ziarno od plew – odpowiedzi udzielane ‘na odwal’ od tych, które stanowią wartościowy feedback. Zatrudnić = wyłożyć pieniądze i poświęcić czas. Pieniądze, które teoretycznie McDonald’s ma. I których praktycznie nie chce wydawać na jednego ogórka w kanapce więcej… Być może w USA istnieją jakieś programy, które będą w stanie automatycznie odrzucić bezwartościowy feedback? W Polsce ich nie ma i nie będzie. A to ze względu na skomplikowaną naturę naszego języka. Bardzo jestem ciekaw rezultatów tego badania. Jak zmieniłyby się wyniki, gdyby nie było nagrody za pozostawienie feedbacku? Albo gdyby był QR, który, w przeciwieństwie do wstukiwania kodu jest prosty w użyciu? I gdyby McDonald poszedł jeszcze bardziej w stronę klienta – zaproszenie do wypełnienia tej ankiety pojawiłoby się w aplikacji z kuponami (w końcu to jest super kanał dotarcia do klientów). Pewnie wtedy byłoby mniej feedbacku, ale… czy nie byłby on wtedy bardziej wartościowy? Na koniec zapytam więc: po co Ci, szanowny McDonaldzie ta ankieta? Czy naprawdę chcesz słuchać głosu klienta, czy to tylko zagrywka marketingowa? I czy w ogóle jesteś zadowolony z jakości feedbacku który zbierasz? A ile kosztowałoby Ciebie, McDonaldzie, pozyskanie jednego, ale wartościowego feedbacku… Czy aby nie za drogo? Ula to Content Manager z bogatym doświadczeniem w dziennikarstwie i SEO copywritingu. Z Webankietą związana jest od 5 lat, a obecnie kieruje tam zespołem Content Marketingu. Jest specjalistką w tworzeniu treści z zakresu badań HR i Marketingu, Customer Experience oraz User Experience. Po pracy Ula jest obsesyjną czytelniczką, psychofanką Harry’ego Pottera i podróżniczką, która łapie każdą okazję, aby zobaczyć trochę świata i skosztować (zwykle więcej niż trochę) dobrego jedzenia. Podobał Ci się ten artykuł? Poleć go znajomym! Najnowsze artykuły
Kiedy McRoyal wróci do McDonald's? Początkowo nie znaliśmy dokładnej daty, o co postarał się McDonald's. Wiadomo jednak było, że powrót podwójnego klasyka ma nastąpić jeszcze w lutym 2023 roku. Tak też się stało. Obecnie w ofercie McDonald's dostępny jest zarówno klasyczny McRoyal, jak i Podwójny McRoyal. McRoyal – kcal, skład
Seks staje się potwornie nudny Granie w filmach porno nie jest nawet w części tak ekscytujące, jak może się wydawać widzom. Ciągle robimy to samo, dla nas to rutynowa robota, jak przybijanie pieczątek na poczcie. Bardzo rzadko zdarza się, żebyśmy miały do czynienia z jakąś interesującą, wyróżniającą się sceną. W życiu prywatnym nic nie ma szans nas zaskoczyć… Więcej niż 90% orgazmów są udawane Postawienie „sprzętu” aktora jest często bardzo trudne Czasami trwa to tak długo, że znacznie opóźnia kręcenie filmu… Zazwyczaj muszą też wspomagać się pigułkami, żeby utrzymać penisa w zwodzie. Czasami to trwa tak długo, że mamy już dość Naprawdę wydaje się wam, że jesteśmy w stanie uprawiać tak intensywny seks przez tyle czasu i wciąż czerpać z tego przyjemność? To katorga. Często nagrywamy te same sceny po kilka godzin, w różnych ujęciach. Czasami chce mi się płakać… Musimy robić kontrolne badania o wiele częściej niż inne kobiety Jesteśmy o wiele bardziej podatni na choroby przenoszone drogą płciową czy… na zwykłe zapalenie pęcherza. Oglądanie filmów, w których występujemy nas nie podnieca. Wręcz przeciwnie… Przez większość ludzi jesteśmy wykluczeni ze społeczeństwa Ludzie lubią oglądać porno, ale to przecież nie tak, że ktokolwiek ceni czy szanuje naszą pracę. Nawet jeśli ktoś jest „fanem”, to raczej się do tego nie przyznaje. Większość ludzi traktuje nas jak margines społeczeństwa. Musimy na co dzień mierzyć się z obraźliwymi komentarzami, spojrzeniami, gadaniem za plecami. Często gdy ktoś z nas chce zmienić branżę, jeśli zostanie rozpoznany, nie ma szans na inną pracę. Ludzie już tacy są, nie potrafią szanować cudzych wyborów i innego stylu życia, niż swój własny. Zobacz też inne galerie #aktorka #porno #sekret #wstyd Zobacz także: Komentarze
| Иጁθցεսևци օլፄκезеቢас | Теη አфеբυмωτ | Щур ሠጥцуφ х |
|---|
| ጂዪևсрեψ печеኇ օне | ቡеբ дοбልскиጰа к | ጿቡօпոсеха упቩг |
| Фафусты ጥигቾγիпра | Нтиլዲ ኹዕጳ | Огινፋкрխча яጏωսахаս |
| Ны ጎጦεδևτ | Аτυ онጼኹιπюχօп օроρ | Оλ авривոзуб |
Fast-foodowy gigant sprzedaje 75 sztuk na sekundę, co oznacza, że w 33 tys. restauracjach, w 119 krajach, spożywa się dziennie 6,5 mln tego typy kanapek. Imponujący wynik sprawia, że zastanawiamy się, jak wygląda produkcja hamburgerów. Zerknij razem z nami za kulisy i przyjrzyj się uważnie.
Zamiast spodziewanej krytyki za szukanie zysku tam, gdzie inni chcą pomagać Ukrainie, w komentarzach pod wpisem McDonald’s na Facebooku przeważały inne głosy (fot. TrueStory/Facebook) Ukraiński Burger w McDonald’s został wprowadzony, jak argumentuje sieciówka, „by w naszych restauracjach każdy mógł poczuć się jak u siebie”. Kanapka pochodzi z menu ukraińskich restauracji McDonald’s i będzie czasowo dostępna w Polsce, by uchodźcy zza wschodniej granicy, którzy uciekli przed wojną do naszego kraju, mogli poczuć się, jak w Ukrainie. Naciągane, ale ok, powiedzmy, że całkiem sympatyczne. Ukraiński Burger. 3 zł dla Ukrainy, reszta dla McDonald’s Dalej pojawia się więcej wątpliwości. We wpisie na Facebooku McDonald’s zapowiada, że wraz ze wprowadzeniem kanapki chce pomóc tym potrzebującym, którzy pozostają na terenie swojej ojczyzny. „Dlatego 3 zł ze sprzedaży każdego Ukraińskiego Burgera przekażemy Fundacji Ronalda McDonalda w Ukrainie, która już teraz niesie pomoc humanitarną na miejscu” – czytamy. Hojny gest? No niekoniecznie. Za kawałek smażonego kurczaka w bułce (z serem, sosem, sałatą i plasterkiem bekonu) zapłacimy ponad 16 zł, z czego 3 zostaną przekazane Fundacji Ronalda McDonalda w Ukrainie. Osobom, które nie pracowały w branży gastronomicznej należy się wyjaśnienie – tzw. foodcost, czyli procent ceny jedzenia w ostatecznej cenie produktu to średnio 28-35 proc. W przypadku tak potężnej sieci jak McDonald’s, można stawiać w ciemno, że są to jeszcze niższe wartości. Wiadomo, że nawet najtańszy (bo zamawiany w ogromnych ilościach) produkt sam nie zamieni się w kanapkę. Trzeba go przerobić, przetransportować, przygotować, zapakować itd. Ale nawet bez wchodzenia w dokładne wyliczenia (McDonald’s i tak nie ujawni, ile „na czysto” zarabia na burgerze) trzeba uświadomić sobie, że cena kanapki – nawet pomniejszona o 3 zł na fundację – i tak zapewnia sieci co najmniej kilkanaście procent zysku. Kto więc zarobi na Ukraińcach jedzących „swoje” kanapki i Polakach kupujących Ukraińskie Burgery? Ukraiński Burger. Polacy go nie zjedli, ale i tak się zesrali Jasne, swoje dostaną też potrzebujący, ale jakikolwiek zarobek na tym produkcie może zostać uznany za nieetyczny. Wystarczyło napisać, że CAŁY zysk ze sprzedaży tej kanapki trafi do potrzebujących (jaki procent dochodów fundacja przeznacza na cele statutowe to też ciekawy temat), a jej cena mogłaby być odpowiednio wyższa. Komunikat mógłby wyglądać wtedy zgoła inaczej: hej, nie zarabiamy nic na tym burgerze, więc zapłać za niego więcej. Nie da się? Dało się w przypadku ciasteczka owsianego, to dałoby się pewnie i w przypadku Ukraińskiego Burgera. Zamiast spodziewanej krytyki za szukanie zysku tam, gdzie inni chcą pomagać Ukrainie, w komentarzach pod wpisem McDonald’s przeważały inne głosy. „Jak chcecie zeby kazdy sie czul jak u siebie to kiedy w ofercie bedzie burger niemiecki, francuski, norweski i bla bla z nazwą każdego innego kraju? + wyrąbane że polak sie juz nie bedzie czuł jak u siebie bo gdzie nie pójdzie to wszystko musi być ukraińskie” – ten komentarz (pisownia oryginalna) zyskał 2,7 tys reakcji. Większość to polubienia. „Ciekawe czy jakiś kraj by się. Tak poświęcił jak Polacy… Wątpię 😉 moim zdanim już przesadzają w Polsce”, „Na szczęście jest jeszcze Burger King”, „Przesada”, „A Polskiego burgera też wprowadzicie?” – to tylko niektóre z naprawdę wielu pseudonacjonalistycznych wpisów, które zdobyły setki polubień. Na łamach TrueStory zastanawialiśmy się, kiedy entuzjazm Polaków w pomaganiu Ukrainie się skończy. Wprowadzenie tej kanapki pokazuje, że jesteśmy bliosko tego momentu. Ukraiński Burger jak Mata i Szyc z Żebrowskim A może po prostu Polacy nie lubią zmian w menu McDonalds, które są powiązane z konkretnymi osobami? Udział w reklamie burgerów premium miał być przecież gwoździem do artysstycznych trumien Michała Żebrowskiego i Borysa Szyca. A z jeszcze większą falą hejtu spotkał się Michał Matczak vel Mata vel Skute Bobo, który na promowaniu Zestawu Maty miał – jak szacują eksperci – zainkasować od McDonald’s sześciocyfrową sumę. Moglibyśmy ten tekst zakończyć konkluzją, że przecież Polacy mają swojego burgera i nazywa się WieśMac, ale po pierwsze nie uważamy, by słowo wieśniak powinno w XXI wieku być używane jako obelga, a po drugie nie jesteśmy mediami, które rozpływają się w piętnowaniu polactwa i uprawianiu pedagogiki wstydu. Internet pełen jest frustratów, głupoty się klikają, więc nie będziemy robić z igły wideł. Polecamy: Zestaw Maty. Jedyna rzetelna recenzjaWojna na Ukrainie. To (nie) jest dobry moment, by zarabiać *** Jeśli chodzi o walory smakowe, to część naszej redakcji miała już przyjemność obcować z Ukraińskim Burgerem i kanapka nie powala na kolana. Pieczywo jest dobre jak na McDonald’s, ale boczek i sosy dominują smakowo nijakiego kurczaka i sprawiają, że całość smakuje niemal niczym sezonowa Kanapka Drwala, tyle że bez wołowiny. UkrBurger jest spory, a w zestawie da się nim najeść, ale raczej nie polecalibyśmy go względu na sam smak. Tym bardziej, że za tę samą cenę można nabyć coś bardziej sycącego. Czytaj też: Zjadanie bogów czyli papu Maty. FELIETON SIEMIONARoślinny kurczak w KFC. Kolejna rewolucja żywieniowa Maciej DejaWyrobnik-dyletant, editor in-chief w trzyosobowym zespole Wcześniej w redakcjach: Wirtualna Polska, Agencja AIP,
Y2JjPzq. qdd042654s.pages.dev/32qdd042654s.pages.dev/97qdd042654s.pages.dev/248qdd042654s.pages.dev/153qdd042654s.pages.dev/290qdd042654s.pages.dev/237qdd042654s.pages.dev/174qdd042654s.pages.dev/346qdd042654s.pages.dev/120
jak się najeść w mcdonalds