Zakopiańska policja analizuje nagrania z bijatyki, do jakiej doszło na szlaku do Morskiego Oka w Tatrach. Pobili się górale pracujący na szlaku z obrońcami praw zwierząt. Ci drudzy chcieli
Przez kilka dni internauci poszukiwali bohaterskich nastolatków, którzy pomogli niepełnosprawnemu koledze zobaczyć Morskie Oko. W końcu się udało!Pamiętacie 5-letniego Arka, który na wózku inwalidzkim dotarł do Morskiego Oka? Jak się okazuje, zimową porą na tej trasie można spotkać więcej niepełnosprawnych wojowników!Kilka dni temu w internecie pojawiło się zdjęcie wyjątkowego „ludzkiego zaprzęgu”. Obrońcy zwierząt z Fundacji VIVA byli tak poruszeni tym widokiem, że postanowili dowiedzieć się o zdeterminowanej młodzieży czegoś więcej. Na Facebooku napisali: „Zdjęcie (…) pokazuje, że można zimą iść, pomagając przy tym osobie niepełnosprawnej dostać się nad Morskie Oko bez zamęczania koni! Poszukujemy osób, które zostały uwiecznione na zdjęciu. Chcielibyśmy poznać ich historię, motywacje i przekazać im drobne upominki”.Czytaj także:Na noszach i plecach przyjaciół. Zdobyli szczyt Tatr, choć nie chodząInternauci ruszyli z pomocą. Dziś już wiadomo, że nastolatkowie są uczniami Zespołu Szkół Katolickich u św. Pankracego w Jeleniej Górze. Jedna z uczestniczek wyprawy, Marysia Migdalska opowiada:Nie spodziewaliśmy się, że ktoś na nas zwróci uwagę. Chłopak na wózku to Filip Niewiadomski. Był z nami również jego brat Jakub Niewiadomski. Filipa na zmianę ciągnęło 8 osób: Jakub Niewiadomski, Mikołaj Wilk, Maciej Andruszczak, Stasiu Bak, Mateusz Budzyński, Renata i Marek Niewiadomscy i ja. Zaprzęg wymyślił i skonstruował tata chłopca. Filip choruje na porażenie mózgowe, ale rodzina i przyjaciele dbają, by nie było to ograniczenie, które zamknie go w czterech tłumaczy nauczycielka Marta Prus, młodzież z katolickiej szkoły angażuje się w walkę o zakończenie transportu konnego do Morskiego Oka i to zmotywowało ją do wyprawy. „Drugim powodem było to, żeby mieć satysfakcję z samodzielnego spaceru do Morskiego Oka. Nastolatki chciały też pomóc Filipowi dotrzeć nad Morskie Oko”.W następnych dniach młodzież pomogła niepełnosprawnemu koledze zobaczyć Dolinę także:Zgubił się w zaśnieżonych górach. Pomoc dotarła ponad tydzień późniejCzytaj także:Co ma wspólnego małżeństwo ze wspinaczką? Bóg chce nas przez nie przeprowadzićCzytaj także:Niepełnosprawny youtuber: Czujesz się bezsilny? Pomagaj innym! Co się dzieje z naszym światem? Tyle w nim nienawiści… Ludzie zieją nienawiścią, plują na siebie, okazują totalny brak kultury…
Olfaktoria, blogerka, którą na YouTube śledzi ponad 120 tysięcy osób, znów na celowniku. Kilkanaście dni temu pochwaliła się, że nad Morskie Oko wjechała bryczką. Teraz grozi jej nawet 20 tysięcy kary za filmowanie w Tatrach przy użyciu drona. Blogerka Olfaktoria znów znalazła się na celowniku. Tym razem nie chodzi już o hejt ze strony internautów, z którym gwiazda musiała borykać się kilkanaście dni temu (przypomnijmy: na Instagramie poinformowała, że na Morskie Oko wjechała bryczką. Naraziła się tym osobom, zdaniem których wykorzystywanie zwierząt jest niedopuszczalne – a z tym przecież mamy do czynienia w Zakopanem). Prawdopodobnie to właśnie jej radosna deklaracja o bryczce sprawiła, że blogerka zwróciła uwagę fundacji Viva!.Olfaktoria może zapłacić karę 20 tysięcy złotychNa Faceboku „Kampanii przeciwko transportowi i ubojowi koni” pojawił się post, w którym organizacja informuje blogerkę, że „filmowanie w celach zarobkowych w Tatrach jest zgodnie z ustawą o ochronie przyrody odpłatne i wymaga wydania pisemnej zgody przez dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego oraz uiszczenia opłat za to filmowanie”. Dalej fundacja wyjaśnia, że „Olfaktoria oprócz tego, że przewiozła się do Morskiego Oka na cierpieniu zwierząt – opublikowała z tego faktu i dalej z »wyprawy« na Rysy video w portalu YT z zaszytymi w filmie reklamami”. Oznacza to, że Straż Tatrzańskiego Parku Narodowego może w tej sprawie, podobnie jak w wielu innych, wystąpić o jej ukaranie.„Kampania” skrupulatnie wylicza blogerce, z jakimi opłatami może się spotkać w związku z tym, iż filmowała Tatry oraz że filmowała je przy użyciu drona, co wiąże się z oddzielną Tatry dronem bez zezwolenia„Podsumujmy (Zarządzenie nr 19/2017 z 16 VIII 2017 r. w sprawie opłat za udostępnienie Tatrzańskiego Parku Narodowego): Opłata za realizację komercyjnych zdjęć filmowych ze szlaku turystycznego – 10 000 zł; Użycie modeli latających – opłatę podstawową podwyższa się o 10 000 zł; Ewentualna kara za filmowanie bez zgody TPN i złamanie przepisów ustawy o ochronie przyrody; Ewentualna kara za złamanie prawa lotniczego” – wymienia dotąd Olfaktoria nie ustosunkowała się do tego posta. „Kampania” w jednym z komentarzy do internautów przyznaje jednak, że blogerka już ich zablokowała. Zdaje się więc, że nie ma sobie nic do dodaje organizacja, „sprawa została przekazana do Straży Parku TPN, która będzie wyjaśniała tę sytuację”. Czekamy na rozwój
Petycja przeciwko ubojowi i wywozowi polskich koni na rzeź! Zwracamy się do Państwa z prośbą o poparcie projektu ustawy obywatelskiej o ochronie humanitarnej domowych koni, osłów i mułów.
W polskich górach doszło do kolejnego przerażającego zdarzenia z udziałem pociągowego konia. Jak donosi fundacja Viva!, w miniony weekend koń padł podczas kuligu w Wiśle. Sprawą zajmuje się także policja. Koń padł podczas kuligu w Wiśle 21 lutego Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! udostępniła z podległego sobie fanpage’a (Kampania przeciwko transportowi i ubojowi koni) nagranie, które podobno powstało podczas jednego z późnowieczornych kuligów w Wiśle. Jak informuje fundacja, w miniony weekend podczas przejazdu z turystami jeden z koni ciągnących sanie przewrócił się i zmarł. Do zdarzenia miało dojść 17 lutego około godziny 24:00 w Dolinie Białej Wisełki w Wiśle podczas dużego kuligu. W pewnym momencie (tuż po zjeździe w dół) jeden z koni zaprzęgniętych do sań padł na oczach turystów. Zwierzęta dobrane były w duety i ciągnęły powozy, w których siedzieć mogło nawet po kilkunastu uczestników zimowej “atrakcji”. Aktualnie fundacja “Viva!” poszukuje świadków zdarzenia, żeby udowodnić, że organizator wydarzenia zaniedbał konie biorące udział w kuligu. Planowane jest również poinformowanie prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Wzburzenia w związku z wypadkiem nie kryją też inni organizatorzy kuligów z Wisły i okolic. Przekonują, że dbają o swoje konie, dają im czas na regenerację i kontrolują liczbę osób wsiadających do sań, a wypadki (głównie te związane z trasą na Morskie Oko) negatywnie rzutują na ich działalność. Co ustaliła policja? Tragicznym zdarzeniem zajęła się też policja, która na razie ustaliła, że 11-letnie zwierzę najprawdopodobniej zmarło “z przyczyn naturalnych”. Tak miał stwierdzić weterynarz, który został wezwany przez właściciela konia i wraz z policjantami pojawił się na miejscu zdarzenia. “Lekarz wykluczył znęcanie się na zwierzęciem. Koń nie padł z wycieńczenia czy zaniedbania. Przyczyną śmierci była niewydolność krążeniowa, prawdopodobnie zator” – tak dla portalu skomentował zdarzenie mł. asp. Krzysztof Pawlik z komendy policji w Cieszynie. Sprawa jest jeszcze badana przez policję. Warto jednak zaznaczyć, że odstąpiono od wykonania sekcji zwłok zmarłego konia, co fundacja Viva! określa jako skandaliczne. Aktywiści informują, że nie zamierzają bagatelizować kolejnego wypadku z udziałem koni pociągowych w polskich górach i apelują do turystów, by nie brali udziału w tego rodzaju “rozrywkach”. Tekst: Magdalena Pertkiewicz
Centka i Łatka (córka i matka) - kuce - nowi podopieczni Schronisko w Korabiewicach - oficjalna strona reklamują akcję 5zł na siano i słomę! 1/ Allegro:
Chociaż ma 77 lat, postanowiła o własnych siłach zdobyć Morskie Oko. Kobieta pokazała w ten sposób innym, wygodnym turystom, że nie ma rzeczy niemożliwych. "Ci ludzie powinni się wstydzić swojego lenistwa" - komentuje wnuczka emerytki. Widok bryczek ciągniętych przez konie jest stałym elementem krajobrazu na trasie wiodącej nad Morskie Oko. Na szczęście jest wiele osób, którzy się temu sprzeciwiają i chcą, dla własnej satysfakcji, przebyć pieszo ok. 9-kilometrowy odcinek z Palenicy powinna być przykładem dla innych turystówJedną z osób, która należy do tego grona "ambitnych" turystów, jest 77-letnia emerytka, która mimo sędziwego wieku, do Zakopanego przyjechała po raz pierwszy w życiu. Jej historię postanowiła opisać na Facebooku jej wnuczka, pani, chociaż jest po dwóch poważnych operacjach, postanowiła o własnych siłach dotrzeć nad Morskie Oko. 77-letnia kobieta, podpierając się jedynie parasolką, w 3,5 godz. dotarła do najpopularniejszego w Tatrach stawu. Następnie z niego wróciła – również piechotą. - Przez całą drogę ani razu nie pozwoliła się wziąć pod rękę, żeby jej pomoc i ani razu nie chciała zawrócić – opisuje wnuczka. W tym czasie obie kobiety były mijane przez dorożki, które w sezonie wakacyjnym kursują niemal jedna za drugą. Zobacz także Gdy kobiety kroczyły w stronę jeziora, były mijane przez wiele fasiągów. - Ci bez serca ludzie siedzący na tej naczepie cieszyli się, że jadą sobie wozem. I mało tego byli bardzo bezczelni, bo gdy ich mijaliśmy, mówiłam: "Spacerkiem sobie iść, a nie konie męczyć". To na to mi odpowiadali, że wiek nie ten. Powiedziałam, że z przodu idzie moja babcia – 77 lat, która miała dwie poważne operacje, a pani się zaśmiała i powiedziała, że im zazdrościmy, że jadą – pisze Anita dodała, że osoby korzystające z wozów powinne się wstydzić swojego lenistwa i nakręcania "tej maszynki pieniędzy". - Bo tak naprawdę kręci się to dzięki takim leniwym ludziom. Gdyby nie oni – to nie byłoby tego – podsumowała dobitnie turystów pani 77-letniej kobiety poruszyła wielu internautów. Post na Facebooku udostępniło już ponad tysiąc osób. Pod wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy:- "Ciężko wygrać z buractwem nad Morskim Okiem. Powinni się wstydzić, ale ci ludzie wstydu nie znają. Brawa dla Pani Babci i dużo zdrowia!", "Super babcia i super rodzina:)", "Wielki szacunek,oby więcej takich pozytywnych ludzi nie tylko po 70-tce, BRAWO!" Zobacz także Źródło:
Zobacz najciekawsze publikacje na temat: koń padł. Beata Czerska: Ona walczy o zwierzęta [SONDA] Jeszcze kilka lat temu mało kto w Zakopanem słyszał o Beacie Czerskiej.
"KOchani, NIEbo jest nad nami" ------------------------------------------------------------ Lubisz konie? Miałeś już z nimi możliwość pracy? A może dopiero chcesz rozpocząć przygodę z tymi wspaniałymi zwierzętami? I najważniejsze - czy chcesz pomagać i czuć satysfakcję z tej pracy oraz jej wyników? Stań się częścią zespołu Korabkowe WoloKonśkie (KWK). Jak możesz zostać członkiem KWK? Musisz odbyć podstawowe szkolenie na wolontariusza. Wolontariuszem może zostać osoba pełnoletnia. Jeśli jesteś niepełnoletnia/letni musisz przyjeżdżać z opiekunem (np. rodzicem). Szkolenia BHP, obejmujące podstawowe zasady BHP schroniskowego oraz zasady bezpiecznej pracy z końmi organizowane są w miarę potrzeb, kiedy mamy odpowiednią ilość zgłoszeń nowych wolontariuszy. Szkolenie w ramach Wolontariatu Końskiego umożliwia prace z końmi, jeśli ktoś chciałby również zajmować się psami, musi odbyć osobne szkolenie dedykowane do tego celu. Informacje o szkoleniach dla nowych członków Wolontariatu Końskiego publikowane są na Facebooku użytkownika Kampania przeciwko transportowi i ubojowi termin możesz pytać również, wysyłając wiadomość prywatną na . Pamiętaj o podpisaniu umowy wolontariackiej. Kiedy i gdzie spotyka się KWK? Spotkania końskiego wolontariatu odbywają się w sobotę lub niedzielę o godzinie 11. Bieżące info o KWK są publikowane na Miejscem zbiórki jest stajnia. Jeśli chcesz przyjechać, skontaktuj się z koordynatorem KWK poprzez wiadomość prywatną na Jakie są najważniejsze organizacyjne zasady pracy? Ważne! Zawsze idziemy do koni razem i o tej samej porze wspólnie kończymy pracę z nimi. Dzięki temu: z końmi na pastwisku jest bezpieczniejsza. narażamy naszych podopiecznych na całodniowe zamieszanie, szanujemy ich przyzwyczajenia i jako goście w ich domu podporządkowujemy się do ich rytmu dnia. wolontariusze uczą się postępowania z końmi od stałych wolontariuszy. bieżąco mamy możliwość rozwiązywania powstałych problemów w czasie pracy i skorzystania z pomocy a także rad koordynatora/ opiekuna/ szkoleniowca, który obecny jest na każdych spotkaniach, grupie siła!!! Na czym polega praca KWK? Nasza praca z końmi to: poprzez głaskanie, klepanie, drapanie itp. Chcemy, aby nasze rumaki ufały nam, w pełni akceptowały człowieka i nie bały się dotyku. i pielęgnacja. Za każdym razem czyścimy dokładnie sierść, grzywy, ogony i kopyta. Zwracamy szczególną uwagę na stan skóry, stan kopyt i jeśli zauważamy coś niepokojącego od razu reagujemy. Poza tym szczotkowanie staje się rewelacyjnym masażem, szczególnie potrzebnym starszym koniom. 3. Nauka posłuszeństwa. Bardzo ważne jest, żeby każdy koń dał sobie założyć kantar, stał grzecznie na uwiązie i bez problemu szedł za człowiekiem. Dzięki temu praca z naszymi podopiecznymi staje się przyjemniejsza i bezpieczniejsza dla nas, a także dla weterynarza i kowala, którzy regularnie odwiedzają schronisko. KONIE zasady wolontariatu 1. Nasze konie mają różne doświadczenia z ludźmi i w różnym stopniu są oswojone. 2. Ustal, w który dzień (sobota czy niedziela) w danym tygodniu działa KWK. W umówionym dniu, zanim zaczniesz pracę zgłoś się do koordynatora wolontariatu końskiego (Monika Sołkiewicz), najczęściej można ją spotkać w stajni lub na pastwisku. 3. Celem wolontariatu jest przede wszystkim zaopiekowanie się nimi na tyle, by wszystkie, w miarę swoich możliwości, spełniały wymogi zwierząt „do kochania”. 4. Co oznacza termin „do kochania”? Chodzi o to, aby każdy koń ze spokojem i bez stresu dał się wyczyścić, wyczesać ogon i grzywę, podawał nogi do czyszczenia, pozwalał się głaskać od chrap, przez uszy, grzbiet, brzuch, aż po słabiznę, zad i tylne kończyny. 5. Czynności jakie można wykonywać podczas wolontariatu: czyszczenie boksów, mycie poideł i żłobów, zamiatanie stajni, usuwanie pajęczyn z boksów, szczotkowanie, czesanie, czyszczenie kopyt, terapia manualna (głaskanie, poklepywanie). 6. Jeśli nie masz doświadczenia w opiece nad końmi nic nie szkodzi – nauczymy Cię obchodzenia się z nimi. Będziesz mógł pracować z bardziej oswojonymi i tym samym nabierać doświadczenia. 7. Przy koniach nie krzyczymy, nie biegamy i nie wymachujemy rękoma. Nie ubieramy się szeleszczące lub powiewające na wietrze ubrania. Konie to zwierzęta bardzo wrażliwe i płochliwe, należy o tym pamiętać. 8. Staraj się mówić do konia spokojnym, łagodnym tonem. Nie stawaj naprzeciw konia, gdyż w tym miejscu koń Cię nie widzi. Nie wolno też podchodzić do konia od tyłu, gdyż można go w ten sposób wystraszyć (wystraszony koń może zareagować kopnięciem, co jest jego naturalnym odruchem obronnym). Najlepiej stawać i podchodzić z boku, z lewej strony konia. 9. Podczas pracy z końmi używamy tylko i wyłącznie specjalnych końskich przysmaków (do kupienia w sklepach jeździeckich) lub niewielkich cząstek marchewek (dostępne są one u opiekunów). Trzeba jednak uważać, gdyż nasze konie są bardzo łase i potrafią się między sobą kłócić o smakołyki. Podawanie ich należy wcześniej uzgodnić z opiekunami. Jeśli nie masz doświadczenia z końmi lepiej nie używaj smakołyków – dla koni dotyk oraz pochwały słowne też są nagrodą. 10. Nie dokarmiaj niczym koni na własną rękę, zawsze konsultuj to z opiekunami. 11. Pracując z koniem nie należy go do niczego zmuszać – jeśli czegoś nie chce należy zaprzestać danej czynności i wykonać jakąś, która sprawia mu przyjemność (np. koń nie lubi podnoszenia nóg, ale lubi głaskanie po szyi), tak, aby nie zraził się do ludzi i jednocześnie nie nauczył się, że może uciekać kiedy coś mu się nie podoba. Osoby odpowiedzialne za konie: Magda Matulka i Edyta Polak - pracownicy schroniska - opiekunowie stali. Na codzień pracują przy koniach, są w kontakcie z wetem i kowalem. Monika Solkiewicz - koordyantor wolontariatu końskiego. Konie w Korabiewicach są również pod stałą opieką kowala oraz lek. wet. RESUME: Członkiem KWK staje się osoba pełnoletnia lub będąca pod opieką osoby pełnoletniej, która przeszła ogólne szkolenie schroniskowe,podpisała umowę, a następnie skontaktowała się z koordyantorem KWK oraz wie, że ma bezwzględnie stosować się do przyjętych, wypracowanych zasad. --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Nie możesz przyjeżdżać? Kochasz konie i chcesz je wesprzeć? Będzie nam bardzo miło. Korabiewice utrzymują się wyłącznie z darowizn. A jak wiesz, opieka nad tymi kopytnymi, dużymi przyjaciółmi jest bardzo kosztowna. Korabkowe konie są pod stałą opieką weterynaryjną oraz pod opieką kowala (wydarzenia te często komunikujemy na naszym profilu na facebooku). Ich utrzymanie (karma - siano, suplementy, słoma) oraz ww. opieka - to wszystko ogromne koszta. Każda, nawet najmniejsza wpłata jest zawsze mile widziana! ****Może się skusisz na ustawienie choć najmniejszego stałego przelewu? Numer konta Schroniska:Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva! Oddział Korabiewice96-330 Puszcza MariańskaKorabiewice 1173 1240 1040 1111 0010 6697 7358Darowizna - nakarm zwierzakaPrzelewy zza granicy:Bank Pekao Czackiego 21/2300-043, Warszawa, PolskaIBAN: PL73124010401111001066977358SWIFT: PKOPPLPW Z dopiskiem: Darowizna-Korabkowe Konie **** PayPal: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. z dopiskiem Konie ****Możesz użyć SMS o treści: na numer: 71068 Koszt wysłania SMS wynosi 1,22 zł PLN brutto. 73068 Koszt wysłania SMS wynosi 3,66 zł PLN brutto. 91058 Koszt wysłania SMS wynosi 12,20 zł PLN brutto. Usługa SMS dostepna jest w sieciach Era, Orange, Plus GSM, Play, Heyah, Sami Swoi'. Po wysłaniu SMS, dostajesz kod, który należy wpisać na stronie (prawa kolumna, dół strony). Po przekazaniu kodu, dopiero fundusze zasilają konto schroniskowe. A może chcesz zostaćWirtualnym Opiekunem Korabkowych Rumaków? Kto może zostać wirtualnym opiekunem (WO)? Adopcja wirtualna jest skierowana do wszystkich zainteresowanych pomocą dla zwierząt. Wirtualnym opiekunem może zostać osoba prywatna, organizacja, szkoła, klasa czy też firma. Jakie są koszty pełnej wirtualnej adopcji konia? Obecnie przyjęliśmy miesięczny koszt w wysokości 350 zł. Sponsoring częściowy Każda osoba wspomaga pupila wedle swoich możliwości. Czasem może się zdarzyć, że w utrzymaniu jednego zwierzęcia partycypuje więcej osób. Każda kwota pieniężna, przekazanie przedmiotów lub inna pomoc jest niezwykle istotna. W przypadku sponsoringu częściowego koni jest to kwota 50zł. Co dostajcie w zamian? Prócz statysfakcji z pomagania realniem potrzebującym pomocy zwierzętom / Schronisku, które nie dostaje PLN z urzędów i żyje wyłącznie z tego, co otrzyma od darczyńców...:) Pełny WO/Sponsor dostaje możliwości następujące: - wpis w karcie zwierzęcia na tej www i albumie na profilu na Facebooku w postaci aktywnego linku do własnej strony lub innej zasugerowanej (jeśli nie kłóci się ona z wartościami Fundacji i Schroniska) Jest to swego rodzaju forma reklamowa, która korzystnie wpłynie na dotarcie do Państwa organizacji (link na tej www podniesie PageRank Waszej strony, a na naszym profilu na Facebooku aktywny link będzie zachęcał do odwiedzin) - na boksie/siatce/furtce (w zależności, gdzie jest to możliwe) może pojawić się tabliczka informująca, że dane zwierze jest pod opieką Pana X/ Pani X / firmy X (Schronisko jest odwiedzane przez wielu gości z aparatami fotograficznymi czy kamerami, działa to podobnie jak w ZOO, w kórych zwierzęta mają swoich patronów) - możecie również dostać, wedle uznania i potrzeby, comiesięczne "Co słychać?" u Waszego podopiecznego wraz ze świeżym zdjęciem Uwaga! Dany podopieczny może mieć więcej niż jednego WO. Częściowy WO/Sponsor otrzymuje: - wedle uznania i potrzeby, comiesięczne "Co słychać?" u Waszego podopiecznego wraz ze zdjęciem - wpis czystym tekstem (bez linkowania), kto jest dobroczyńcą zwierzęcia W przypadku zainteresowania WO Konie, skontaktuj się z Ireną Kowalczyk Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. Ostra kampania policji na rzecz pomocy ofiarom gwałtu. „To sprawcy muszą się tłumaczyć, nie wy”. Policja z Leicester udostępniła nagranie, które ma na celu pokazanie, jak utrata Chcieli dobrze, a wyszło jak zawsze…Hotel Pałac Alexandrinum zorganizował w miniony weekend atrakcję dla dzieci i nie wyszedł na tym zbyt dobrze. Kucyki-kolorowanki wywołały ogromną burzę w mediach społecznościowych. Hotel Pałac Alexandrinum to czterogwiazdkowy ośrodek, który znajduje się niecałe 40 kilometrów od stolicy w miejscowości Króbki-Górki. Z okazji Dnia Dziecka pałac zorganizował wiele atrakcji dla dzieci i ich rodzin. Jedną z nich było malowanie i przerabianie kucyków. Dzieci oczywiście bawiły się świetnie, nie każdy ma na co dzień okazję z kucyka zrobić zebrę lub nawet tygrysa. Nie potrzeba geniusza, aby przewidzieć, co stało się po opublikowaniu zdjęć z atrakcji na Facebooku. Zdjęcia pomalowanych czworonogów szybko pojawiły się na profilu “Kampanii przeciwko transportowi i ubojowi koni” z podpisem “Dzień Dziecka w Hotel Pałac Alexandrinum… Dzieci nauczyły się, że zwierzęta to zabawki… Co o tym myślicie?”. Pod postem pojawiła się ogromna ilość komentarzy. “Uczmy kochać, troszczyć się o zwierzęta i je szanować. Malowanie zwierząt, uczy przedmiotowego ich traktowania! Przykre!!!” – tak brzmiała łagodna wersja negatywnych komentarzy. Często pojawiały się komentarze o podobnym tonie do tego: „Kolejny chory pomysł… Może osoba organizująca te zajęcia ustawi się i pozwoli dzieciom po sobie bazgrać. Czy to, że zwierzęta nie mogą zaprotestować oznacza że nie należy ich godnie traktować? Gdzie się wykluwają takie bezmózgi, które zwierzęta traktują jak rzeczy…” „Może i te malowanki na żywych stworzeniach nie były dla nich bolesne – ale uczą braku szacunku dzieci do zwierząt.” Pojawiały się komentarze także w obronie hotelu, mówiące o tym, że o ile zastosowano odpowiednie produkty kucom krzywda się nie stała: „W wielu stajniach (również w naszej ) malujemy czasem konie . Na dzień dziecka w wakacje. Są to farby w pełni bezpieczne a zwierzęta tuż po zrobieniu kilku zdjęć, jeździe na nich, są myte a farba zmywana. Myślę że nożna znaleźć wiele więcej zarzutów ale po co ?” Zwierzaki zapewne były pomalowane i of razu po powrocie do domu zmyte, wiec nie wiem po co afera.” “Dzieciakom też malujecie buziaki na imprezach. Dajcie spokój. Zwierzakom krzywda się nie dzieje. Ciekawe ilu z Was przyjechało się końmi na Morskie Oko” – komentowano. “Trochę się na koniach znam i też uważam, że krzywda się im nie dzieje. Na zdjęciach wyglądają spokojnie” „Nie rozumiem co jest złego w pomalowaniu konia? Dzieje mu się jakaś krzywda? Konie są specjalnie malowane do celów dydaktycznych związanych z budową mięśni i kośćca i są do tego specjalnie przeznaczone farbki to też wparujecie na takie szkolenie i powiecie że koń jest męczony?? Serio niektóre wasze akcje popieram ale czasami przeginacie, z tym malowaniem koni, to ja bym dała sobie siana na waszym miejscu, bo żadna krzywda im się nie dzieje, a dzieci z pewnością nie uczą się przez to braku szacunku…” – pojawiły się też komentarze do Kampanii przeciwko transportowi i ubojowi koni. Po burzy w mediach społecznościowych Hotel usunął post ze zdjęciami z atrakcji, a także wyraził skruchę i opublikował oświadczenie na swoim profilu. Hotel Pałac Alexandrinum odczuł dość boleśnie swoją decyzję o zorganizowaniu takiej atrakcji. A Wy co sądzicie o całej sytuacji? ushKaS.
  • qdd042654s.pages.dev/38
  • qdd042654s.pages.dev/78
  • qdd042654s.pages.dev/3
  • qdd042654s.pages.dev/313
  • qdd042654s.pages.dev/41
  • qdd042654s.pages.dev/225
  • qdd042654s.pages.dev/66
  • qdd042654s.pages.dev/74
  • qdd042654s.pages.dev/91
  • kampania przeciwko transportowi i ubojowi koni